Jak możesz pomóc Podaruj 1%

Zbiór malarski św. Brata Alberta Adama Chmielowskiego

Muzeum Braci Albertynów, mieszczące się przy ulicy Krakowskiej 43 jest największym na świecie skupiskiem twórczości św. Brata Alberta Adama Chmielowskiego. W dwóch niepozornie małych salach, rozlewa się bogactwo twórczości malarskiej tego nietuzinkowego człowieka.

Oprócz twórczości najbardziej znanego świętego malarza Polski, można podziwiać prace Leona Wyczółkowskiego, wieloletniego przyjaciela Chmielowskiego. W muzeum można także oglądać nietypowe relikwie, takie jak proteza nogi, w której brat Albert przemierzał Kraków kwestując na rzecz swoich ubogich…

W zbiorach muzeum znajdują się między innymi następujące obrazy:

Dama z listem.

Obraz jest szkicem do większej kompozycji, która pozostała nieznana, a być może nigdy nie powstała. Szkic olejny powstał w czasie studiów w Monachium, jest świadectwem szerokości procesu twórczego, owego dojrzewania obrazu, od pomysłu do gotowego wyrazu. Artysta w tym etapie realizacji dzieła, kładzie nacisk na studiowanie draperii, oraz rozwiązań oświetleniowych Chmielowski podejmuje, klasyczny w malarstwie temat, który nie przemawia w naszych czasach z taką krasą jak kiedyś. Mnogość skojarzeń wywołana prostym faktem, że oto kobieta otrzymała list, stała się powodem, dla którego artyści upodobali sobie ten temat. Nadgorliwi interpretatorzy tego niewielkiego płótna, sugerują, że tytułowa dama to najbardziej znana w tamtych czasach aktorka Helena Modrzejewska, w której kochało się pół Europy.  

Dwa portrety dzieci- Wandy i Janiny Chojeckich.

Na obu portretach widzimy dzieci Klementyny Chojeckiej. Portrety są śladem gościny w majątku zaprzyjaźnionej rodziny, będącej udziałem Chmielowskiego po powrocie do kraju ze studiów w Monachium. Obrazy te są też dowodem wdzięczności wobec wielkiego przyjaciela i protektora Lucjana Siemieńskiego, którego wnuki przedstawiają. Bogata korespondencja jaką prowadził, podczas studiów w Monachium, artysta z profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego obrazuje bratniość dusz mocno przejętych kwestiami estetycznymi. W portretach można dostrzec zachłyśnięcie się, wybitnym portrecistom magnatów Velasquezem. Postacie dzieci wyłaniają się z ciemnego tła, a ich sylweta zdaje się być jedynym interesującym elementem.

Wizja świętej Małgorzaty.

Obraz opatrzony datą 1880 powstawał zapewne kilka lat. Data o tyle znamienna, że pokrywa się z datą wstąpienia przez Chmielowskiego do jezuitów. Obraz wydaje się ucieleśniać górnolotne, acz płytkie wyobrażenie jakie Chmielowski miał w tym czasie o „służbie Bogu”. Temu wyobrażeniu dał upust późniejszy Brat Albert, w liście do Lucjana Siemieńskiego: Czy sztuce służąc , Bogu też służyć można? Chrystus mówi, że dwom panom służyć nie można. Choć sztuka nie mamona, ale też nie Bóg; bożyszcze prędzej. Ja myślę, że służyć sztuce, to zawsze wyjdzie na bałwochwalstwo, chybaby jak Fra Angelico sztukę i talent i myśli Bogu ku chwalę poświęcić i święte rzeczy malować; aleby trzeba na to, jak tamten, siebie oczyścić i uświęcić i do klasztoru wstąpić, bo na świecie to bardzo trudno o natchnienie do takich szczytnych tematów (List do Lucjana Siemieńskiego, Monachium 1873). Rozbrajająca prostota i logiczność wywodu, jest podobna do prostoty i poukładania obrazu. Obraz namalowany dobrze technicznie, bez uchybień zakomponowany, ale jednak bezosobowy. Podobnie jak wydumane życie u jezuitów (gdzie trzeba się oczyścić i uświęcić!), harmonijne i bezosobowe. Dobrze, że brat Albert nie został jezuitą i dobrze, że w próbach malarstwa religijnego nie pozostał na Wizji świętej Małgorzaty(co nie umniejsza wartości obrazu jako klarownego przekazu osobowości autora, jeszcze w pełni nieuformowanej) , dobrze że ta potężna osobowość przemówiła w pełniejszej krasie innym życiem i innymi obrazami.

 Amazonka

Obraz z roku 1883, jest malarską próbą o tyle ważną, że będącą świadectwem powrotu do zdrowia po załamaniu psychicznym. Tytułowa Amazonka (od sposobu w jaki kobiety w tamtym czasie jeździły konno) to Wanda Dwernicka córka właściciela Zawala, hrabiego Dwernickiego, który ponoć znajduję się na drugim planie obrazu. W tym okresie musiał być gościem na dworze Dwernickich, o czym świadczą oprócz tego portretu, pejzaże przedstawiające Zawalski krajobraz.

Nad rzeką.

Niewielki szkic malarski, przedstawiający grupę postaci nad rzeką, na tle wiejskich chałup. Co gorliwsi interpretatorzy widzą tu zaczątki polskiego impresjonizmu, czy młodopolskie roztkliwienie się nad urokami wsi. Jednak takie hipotezy wydają się być grupo przesadzone. Z jednej strony, nie mamy tu do czynienia świetlistym motywem, który padłby łupem impresjonisty, z drugiej strony wieś nie ma tu cienia młodopolskiej idylli. Obrazek pokazuje raczej szarą i mało ciekawą prawdę polskiego wiejskiego pejzażu. Sposób podjęcia motywu, bez upiększeń, fanfaronady, zdaje się potwierdzać tezę Chmielowskiego o zbawiennym wpływie szczerości na twórczość

Biwak Powstańców.

Jedenaście lat po krwawym wydarzeniu powstania styczniowego, Chmielowski podejmuje ten temat na płótnie. W tym obrazie idzie pod prąd lansowanym sposobom przedstawiania bitew i batalii. Malarze często przedstawiali liryczną wizje wypadków wojennych z perspektywy ciepłej i wygodnej pracowni. Chmielowski widzi fałsz takich przedsięwzięć, dlatego jego wspomnienie o powstaniu przybrało kształt nokturnowego pejzażu. Brak kontuszowych póz i patetycznych figur, pokrytych odpustowymi barwami. Kolor staje się głównym środkiem ekspresji. Złowieszczy zimowy wieczór, przestawiony w ograniczonej tonacji, zdaje się utożsamiać szorstkość powstańczego losu. Harmonia głębokiego, bolesnego przeżycia z użytymi środkami wyrazu, daje nam próbę wielkiej twórczości. Dzieło, które jest w ten sposób przeżyte i może być przeżywane.  

Mnich na cmentarzu.

Ten niewielki (18,5 cz x 26,5 cm) obrazek jest próbą tego co w malarstwie, Chmielowskiego interesowało najbardziej. Scena obsadzona w wieczorowej porze, tajemnicza postać wpisana w jesienny, cmentarny pejzaż. Atmosfera tajemniczości, lawirowanie między dniem i nocą, tajemnicze postaci, to elementy znane z innych obrazów takich jak Cmentarz Włoski czy Szara godzina. Zainteresowania malarskie gdyby je przyłożyć do życia artysty, zdają się przekazywać pewną tajemniczą atmosferę, która towarzyszy przemianie. Czy to przypadek, że takie upodobania miał człowiek, który borykał się z podjęciem decyzji o bezgranicznym oddaniu bezdomnym? Czy to przypadkowe upodobania, dla człowieka, który porzucił blask salonów dla półmroku przytulisk dla bezdomnych?

Roraty.

Obraz utrzymany w charakterystycznej dla Chmielowskiego półmrocznej tonacji. Podjęty temat, rannej mszy odprawianej w okresie oczekiwania na przyjście Jezusa- adwencie, również wpisuje obraz w główny nurt poszukiwań artystycznych, późniejszego brata Alberta. Proces przechodzenia od mroku do jasności, zdaje się być credo twórczości świętego artysty. Ciemne wnętrze kościoła, podziergane kilkoma refleksami płonących świec, dobrze wyraża napięty czas oczekiwania. Proces przejścia utrwalony w tym i innych obrazach Chmielowskiego, dokonał się również w jego barwnym życiu.

Kameduła w celi.

Obraz powstawał w latach 1884 do 1888, tu znów suche liczby zaczynają przemawiać, gdy uchwyci się w nich wartki strumień życia, życia które jest organicznie złączone z twórczością. Burzliwe lata, w których powstawał obraz, były czasem podjęcia decyzji o całkowitym poświęceniu dla ludzi ubogich. Obraz Kameduła w celi jest świadectwem tego zawiłego procesu. Dzieło jest niedokończone, i co ciekawe możemy zaobserwować w nim odwrócenie tytułowego kameduły. Początkowo postać mnicha klęczała twarzą do okna, za którym rozpościera się wieczorny pejzaż, z czasem jednak Chmielowski „odwrócił” Kamedułę w kierunku półmrocznej celi. Wydaje się to dość czytelny zapis drogi, którą przebył sam Brat Albert, drogi od postrzegania Boga jako źródła piękna, któremu służy się malując obrazy o tematyce religijne, do Boga który nie jest tak efektowny i pociągający ale jest bliżej naszego życia niż my sami, a któremu służy się całym sobą.

Wyczółkowski.

Obraz jest najbardziej znanym wizerunkiem świętego Brata Alberta jaki powstał. Portret namalowany przez Leona Wyczółkowskiego w 1932 roku, to hołd wielkiego artysty dla świętego przyjaciela. Na twarzy Chmielowskiego wyrył wielki malarz, głębokie zatroskanie. W sylwetę brata Alberta wciśnięte jest opuszczone dziecko. Cała kompozycja zamknięta jest workowym habitem. Ten niedokończony obraz w prosty sposób pokazuje istotę posługi, świętego brata Alberta. Z jednej strony sięganie i dopatrywanie się głębi, z drugiej poświęcenie siebie samego dla innych.